Get Adobe Flash player

Liczniki dla stron


 FORUM 

What Is The Truth


Dlaczego wierzymy w czarownice?


„To nie wiara w czary budzi nasze obawy… uznajemy prawo ludzi do podtrzymywania tych wierzeń pod warunkiem, że nie prowadzi to do znęcania się nad dziećmi".

                                                                                           Gary Foxcroft

       Mam wrażenie, że niektórzy z nas, należących do społeczności humanistycznych i walczących o prawa człowieka, próbują udobruchać ludzi insynuując, że można wierzyć w czarownice i czary, tak długo, jak długo nikt z tego powodu nie cierpi. Choć niektórzy mogą to uważać za rozsądne, wydaje się to sugerować pewien poziom protekcjonalizmu wobec ludzi wierzących w zabobony, że jakoby po prostu nie można ich przekonać o głupocie ich wierzeń. Nasze przypuszczenie, że inni nie są zdolni do ogarnięcia pewnych faktów, nie powinno uniemożliwiać nam proponowania innego punktu widzenia na ich wierzenia. Wielu takim ludziom wyrządzamy krzywdę zachowując niektóre informacje dla siebie, może dlatego, że preferujemy stopniowe „miękkie" podejście, by wyplenić piętnowanie niewinnych w imię czarów. Istotną sprawą jest rozszerzenie debaty poza zagrożenia wynikające z wiary w czary i pokazać zagrożenia wynikające z wierzeń we wszystkie zabobony, jakkolwiek niewinnie mogą się one jawić. Mówię to, bo uważam, że wielu wykształconych ludzi w Nigerii ciągle żywi pewne wierzenia w nadprzyrodzone istoty i siły, prawdopodobnie połączone z ich religijnymi lub kulturowymi założeniami.

      Zapytałem raz bardzo mądrego znajomego, czy wierzy w czarownice, a on odpowiedział mi, że: „po świecie krążą dobre duchy pomagające ludziom, zatem muszą istnieć złe duchy, których celem jest krzywdzenie ludzi". Zauważcie jego dedukcyjną logikę, którą posłużył się, by nadać pewną formę naukowej legitymizacji swego bezpodstawnego empirycznie założenia. Taki system wierzeń wydaje się na różne sposoby chronić lepiej wykształconych wierzących przed działaniami tych, którzy wierzą w znacznie bardzie toksyczny nurt, a często są biedni i mniej wykształceni. Samozadowolenie lepiej wyedukowanych wierzących w zabobony względem poczynań wierzących w toksyczne nurty z pewnością nie pomoże w walce, której celem jest wyplenienie opartych na czarach krzywdzących dzieci praktyk.

      Chciałbym potraktować to jako punkt wyjścia do przedstawienia hipotezy, dlaczego wierzymy w czarownice. Powody tych wierzeń dzielę na dwie kategorie: pierwsza grupa zawiera osoby, których wiara w czarownice wyrasta z biedy i braku tego, co nadaje znaczenie nowoczesnemu życiu; podczas gdy druga grupa to osoby „oświecone", które niekoniecznie mierzą się z tymi samymi problemami egzystencjalnymi jak pierwsza grupa, ale wierzą w czarownice i inne zabobony, bo są one osadzone w nauczaniu pisma świętego i pewnych normach kulturowych.

      Istnieje wiele dobrze zbadanych przykładów, wyjaśniających, dlaczego niektórzy ludzie zachowują wierzenia w czarownice i inne zabobony, i nie jest moim zamiarem dopisywanie czegokolwiek do tej akademickiej debaty. Znacznie bardziej interesuje mnie zrozumienie, dlaczego wierzenia w czarownice ciągle istnieją po tym, jak udowodniono, że świat jest okrągły, a nie płaski; że Ziemia obiega Słońce, a nie odwrotnie; że nieregularne kratery powstały na skutek zderzeń z meteorytami, a nie jest to obraz starej kobiety, która tłuczkiem i moździerzem pokropkowała powierzchnię księżyca; że błyskawice powodowane są przez ładunki elektryczne w atmosferze, a nie przez żelazną laskę żelaznego boga; że wszystkie żywe istoty ewoluowały przez miliony lat, a nie w przeciągu sześciu dni około 6 tysięcy lat temu (myślę, że już rozumiecie, o co mi chodzi). Dlaczego pomimo ludzkiej zdolności do rozszyfrowywania przy pomocy nauki szerokiego wachlarza zagadek, wielu ludzi ciągle wierzy w czarownice i nadprzyrodzone istoty?

      Poza tym jest coś, co bardzo trudno mi pojąć, jeżeli chodzi o ludzi, którzy wierzą w czarownice:, jeżeli są one takie wszechmogące, to, dlaczego zajmują się tylko takimi płotkami, jak uciśnieni w stanie Akwa Ibom i w innych ubogich obszarach Nigerii i rozwijającego się świata? Czy nie byłoby bardziej opłacalne zaatakowanie tych, którzy stanowią znacznie poważniejsze zagrożenie niż biedni rolnicy z Eket? Przychodzi mi od razu na myśl wizja wykorzystania czarów do znalezienia najbardziej poszukiwanego człowieka na świecie — Osamy Bin Ladena. Można na tym zrobić dosłownie fortunę, 100 milionów dolarów! A jeśli uważacie, że czary działają tylko po stronie zła to, dlaczego Osama nie użyje czarów do zainfekowania tyłka Geogra W. Busha, swojego zaprzysięgłego wroga, ukąszeniami tysiąca pcheł? Z pewnością w oczach większości mających swoje zdanie zatwardziałych, wymachujących Biblią konserwatywnych Amerykanów byłby to barbarzyński akt najbardziej nikczemnego człowieka. Naprawdę nie rozumiem przyjemności, jaką czerpią czarownice przyczyniające się do cierpienia i tak już nieszczęśliwych dusz. Ale myślę, że mam przeczucie, dlaczego tak właśnie jest.

      Był okres w dziejach Europy, od 700 do 1200 r. n.e., gdy przestępstwem była wiara w czarownice, ponieważ według Biblii, Jezus pokonał wszelkie zło, więc nie istniały już nadprzyrodzone siły na ziemi, które nękały ludzkość. Ale w 1300 r. wiara w czarownice zaczęła rozkwitać i doprowadziła do osławionego polowania na czarownice i do zamordowania setek tysięcy ludzi oskarżonych o czary. Pouczającym jest także to, że w tym okresie w Europie panowała wielka zaraza, która doprowadziła do nigdy wcześniej niewidzianej śmierci na tak masową skalę. Ludzkość nie rozumiała przyczyny plagi dżumy i co typowe dla ludzkiej natury, gdy brak naukowej wiedzy, musieli mieć coś nadprzyrodzonego, co można oskarżyć o śmierć i cierpienie. Czarownice znalazły się na czele listy, jako logiczny powód plagi, więc rozpoczął się upust krwi, który zakończył się dopiero po 300 latach, w XVIII w., będącym także początkiem okresu Oświecenia, gdy racjonalizm i empiryzm zdobyły sobie pole, jako środki do osiągnięcia zrozumienia naszego świata.

      Krótko mówiąc, próbuję zasugerować, starając się, by nie brzmiało to zbyt banalnie, że wiara w czarownice i inne zabobony rozkwita w trudnych czasach, czasach, w których ludzkość wydaje się być przytłoczona zagrożeniami świata naturalnego.


Co wiemy o czarownicach?

         Słysząc "czarownica" - dzisiaj od razu pojawia się nam uśmiech na twarzy i bardzo humorystycznie traktujemy ten temat. Kiedy mówimy "ona to jest czarownica" - myślimy o kimś źle, że ów ktoś jest nienawistny, zły, wstrętny?

         Temat czarownic wcale nie jest ani śmieszny, ani łatwy. Materiału na ten temat jest tak wiele, że znalazłoby się na kilka solidnych książek badających, kim były czarownice, wiedźmy i czarnoksiężnicy/diabły.

         Od razu przychodzi Nam na myśl stara wiedźma latająca na miotle. Taka jak z powyższego obrazka: haczykowaty nos i cienka ostra broda, szkaradny lub diabelski wygląd, spiczasty kapelusz (taki jak u czarnoksiężników i magów).

         Dzisiaj czarownice przedstawia się w pop-kulturze dosyć groteskowo i raczej z duchem czasu, niż zgodnie z realiami. Dzisiaj wiedźma przybrała w filmach postać seksownego wampa, tajemniczego, ale pociągającego, mistycznego i satanistycznego, okultystycznego - czego przykładem jest poniższy rysunek dzisiejszego wizerunku seksownej wiedźmy z tajemniczymi medalionami na szyi i tatuażami. Nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Faktyczny temat wiedźm, ich konszachtów z diabłem, (czyli ufonautami) jest o wiele bardziej ponury, przerażający, ale także tragiczny. NIE wszystkie czarownice były złe.

         Temat, o czarownicach jest trudny. Z prostego powodu: jest tak wiele mitów, legend, nieprawd i zakłamań w tym temacie, że głowa boli. Powodem, dla którego ten temat jest trudy wynika z ilości dziedzin, które są wrzucone do jednego kociołka - które są pogmatwane i pomieszane.

      Wymieńmy te dziedziny:

- Faktyczne czarownice (tj. ufonautki, które operowały na Ziemi)
- Mitologizacja i ośmieszanie tematu (zamiast rzetelnych badań)
- Tępota ludzi średniowiecza i ich zaślepienie nienawiścią, (co skutecznie pomieszało fakty z krzykliwym odbiorem społecznym i "pompowaniem" opowieści", nienawiścią i jednocześnie strachem.
- Ziemskie kobiety manipulowane przez ufonautów/diabłów (tj. zafascynowane możliwościami sztuczek technologicznych i "magii")
- Sprowadzenie tematu przez wieki do banalnych legend i "lukrowanie" tematu poprzez popularyzowanie kultury i stępienie jej.

          Pomieszanie niewiedzy (czy jednak takiej niewiedzy, jak się to popularnie sądzi, to nie jestem pewien, ale o tym poniżej), przemożnego strachu przed Inkwizycją i ogólna ciemnota ludzi przełożyła się na ogólny wizerunek ludzi średniowiecza (patrzymy pod kątem wiary w czarownice i diabły).

         Niniejsze wersy pisane są z myślą o zapoznaniu Państwa z metodami, jakie poznali ci podobno ciemni średniowieczni ludzie i ówcześni naukowcy (Inkwizycja, kapłani, uniwersytety) badali temat "diabelskich sztuczek".

         Otóż dzisiaj, bazując na wiedzy KDG i teorii Jana Pająka - może nie wszystko, ale bardzo wiele z tych "mitów" i zapisków z tamtych wieków, zaskakuje precyzyjną wiedzą dotyczącą ufonautów, ich mentalności. Oczywiście, wtedy ufonauci jeszcze pół-oficjalnie pokazywali się ludziom pod postaciami, które później zostały nazwane diabłem i czarownicami. Jednak naturalność, z jaką ówcześni ludzie przyjmowali to wierzenie w czarownice, jest tak, jak dzisiaj mamy telewizory, polityków czy terroryzm. Czy ktoś z Państwa widział terrorystę? NIE? To, dlaczego wierzycie, że istnieją? Bo (i tutaj podadzą Państwo przykłady) mamy dowody ich działalności: egzekucje uprowadzonych, wybuchające bomby, terrorystów w tajnych więzieniach, itd. Media przecież o tym mówią. No właśnie - ale nie widzieliście Państwo żadnego? Gdybym był cyniczny, mógłbym powiedzieć śmiało, że znalazłby się ktoś, kto udowodniłby Państwu nie istnienie terrorystów, wykorzystując do tego żelazną logikę. Mógłby, np. powiedzieć Państwu, że istnienie terrorystów jest podtrzymywane przez ośrodki władzy na świecie, którym zależy, aby istnieli, żeby ciągle utrzymywać wojnę w toku. Że na WTC nie napadli żadni terroryści - a byli tylko sztucznie wykreowanymi marionetkami na potrzeby wielkiej polityki. I co z tego? Ano nic. Bo "media podały" na całym świecie, że jest tak i tak - i Państwo w to wierzycie. Ale tylko kilkuset ludzi na świecie widziało prawdziwego terrorystę. A wierzą miliardy. A teraz wyobraźcie sobie Państwo, że na dowód istnienia diabłów jest więcej faktów, metod weryfikowalnych i więcej ksiąg oraz rozpraw quasi-naukowych, niż o terrorystach. Wtedy, co prawda, nie było mediów - ludzie z ust do ust przekazywali sobie wiedzę (niestety czasem podkoloryzowaną), która po latach musi zostać, chociaż po części odkłamana. Szokująco można stwierdzić, że średniowieczni ludzie przeciętnie wiedzieli o ufonautach/diabłach więcej, niż przeciętny człowiek dzisiaj. Niestety, brak wiedzy na tym poziomie, co My dzisiaj sprawił, że wiele rzeczy zostało na własną modłę przeinaczonych, przekręconych lub po prostu dopisanych.

Zajmiemy się najpopularniejszym aspektem tamtych czasów - wiedza o czarownicach, palenie na stosie, metody za pomocą, jakich wykrywano czyjeś spiskowanie z diabłem.

 Jak sprawdzano Czarownice